Strona:PL Baliński - Śpiewakowi Mohorta.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

J słucha — jako przed wieki — niezmienny,
J czeka — wiecznie tęschniący — wpółsenny...
A złe pracuje i truje i ziębi
J powróz wciska głębiej — coraz głębiej!...

Jnni wprost poszli drogi przeciwnemi —
Ci, duszą całą przylgnęli do ziemi
J ziemię złocą; — bawią się w kwiateczki,
W słowicze trele, w gwiazdeczki, w dzieweczki,
W obrazki świętych, w cacka wypieszczone,
Nawet — w najświętszą cierniową Koronę!...
Życie tak ciężkie! — trzebaż je okrasić,
Prawda tak razi! — trzeba ją przygasić —
Czy to my mnichy by myślić o niebie —
Ono po śmierci przyjdzie samo z siebie; —
My tyle cierpim, tyle wycierpieli,
Że jeśli tylko jest — będziem je mieli. —

A gdy łza czasem spadnie z ich piosneczek,
To już perełka, brylańcik, kwiateczek,
Dowód miłości dla kraju niezbity,
J ma w salonie efekt wyśmienity. —

Jnni... ... dość tego! — o! bawcie się dzieci!
Naród nie patrzy — a życie tak leci!
Bawcie się spiesznie bo czas tak ucieka...
Naród zwyczajny cierpieć — niech tam czeka! —

Lecz złe nieczeka — i truje i ziębi
J powróz wciska głębiej — co raz głębiej!...

Tyś jeden został na tej wysokości
Gdzie leżą wodzów bezpotomnych kości,
Gdzie wielkich ojców pokutnicze duchy
Od wieków naród wzywają do skruchy;
Gdzie święte nasze znaki narodowe,
J gdzie pokryte rdzą, “klucze dziejowe:”
One — tak nieme dziś — laski pasterskie,
One — hetmanów buławy rycerskie —
Gdzie przeszłość cała a w niej przyszłość razem,
Woła o życie — na głazy — pod głazem!

Tyś sam pozostał — choć niebrak Ci skrzydeł .
Co i najszybszym orłom mogą sprostać, —