Strona:PL Baliński - Śpiewakowi Mohorta.djvu/16

Ta strona została skorygowana.

Gdy węzeł Prawdy połączy nas w duszy,
To piekło nad nim pęknie — a nieskruszy!

Nie!.. jam nie retor — lecz gdy Mohort gadał
Serce mi w piersiach tłukło się i rosło,
Bo czuło w sobie to co on posiadał:
To tchnienie boże co tak go wyniosło
J użyczyło takiej siły chrobrej; —
A tak mi było jak przy wieści dobrej,
Kiedy coś w duszy tak rośnie, tak rośnie,
Że świat byś cały ogarnął miłośnie. —

Wolałbym milczeć, jak to czynią inni
Co by Ci także dziękować powinni; —
Lecz porzuciłem wszystkie marne względy,
Bo po staremu rzecz nie idzie tędy,
Bo Prawdy milczkiem zbywać się niegodzi,
Bo co jej szkodzi to i Polsce szkodzi; —
A więc raz jeszcze w imię wiernej braci
Powtarzam z duszy: niech ci Bóg zapłaci!
A jeśli Ojciec w Niebiesiech dozwoli
Wrócić nam jeszcze do ojczystej roli,
To cię już wtedy uściśniem koniecznie
Jak Tyś nas Bracie pocieszył — serdecznie.

A teraz Bracie! przyjm od nas, z kolei,
Słowa miłości, wiary i nadziei;
Przyjm wieść o łasce którą Bóg nam zsyła,
Niech Ci z tąd płynie otucha i siła. —

Zmartwychwskrzeszony, twój duch Mohortowy,
Już nie samemi dziś przemawia słowy,
Już nie samemi jawi się głoskami,
Lecz już jak niegdyś, pisze się: mężami! —
Duch polski, cieniem błądzący od wieka,
Dziś, z łaską Bożą, ciało przyobleka,
Już nie powietrznym we mgłach ideałem,
Ale na ziemi stawa krwią i ciałem.
Bo wielki popis polski już zaczęty
Bo święty sztandar ojców znów podjęty,
W górę jak niegdyś, jeno jeszcze wyżej