Główki w zwojach złotych włosów śnią znać marzeń roje,
Uśmiech igra, jak motylek, gdy róż trąca zwoje.
Straszny łomot! Słupy ognia, które wiatr rozwiewa,
Tłumi naraz, szerząc wkoło ciemną noc — ulewa.
Pędzi ku nam szumny potok rzecznych wód z łożyska;
Tu jak rubin gwiazda płonie, tutaj piorun błyska;
Ziemia jęczy, gdy się walą wieże i kolosy;
Stuk miarowy słychać zdala, jak tytanów ciosy.
Wreszcie wszystko mrok ogarnia, milkną wszelkie głosy,
Koniec dzieła! Śpiesz, nim wspłoną świtem zórz niebiosy.
Ziemia we śnie pogrążona, noc roztacza mroki,
Jak olbrzymów wielka tarcza, nieba strop głęboki,
Po nim, niby gwoździe złote, miga świateł mrowie,
Jak ostatnie ślady myśli w konającej głowie.
Drogą mleczną dwaj w próg niebios dążą aniołowie.
Jarosław Vrchlicky.