— „Brawo, to pyszna myśl jest, brawo! brawo!“
Biją na lewo w dłoń, biją na prawo
I znów w gromadę, jako nitek zwój
Zbiegli się. Każdy drugiemu do ucha
Coś cicho szepce, lub ciekawie słucha.
Zda się brzęczących pszczół tu osiadł rój.
W końcu szalone brzmią naraz okrzyki,
Ci biorą rydle, a ci znów motyki,
I dalej z niemi w ten drzemiący las!
Ordynkiem, śpiesznie, jak cienie bez liku
Suną, przy jasnym księżyca promyku:
Snać nader drogi jest im czas.
Tu jedno słowo, gdy chcesz tajemnicze,
O czytelniczko, wyznać mogę, — liczę
Na ciebie bowiem, że nie zdradzisz. — Wszak
Mnie upewnia wzrok, ten twój anielski...
A więc ci powiem: „Korzeń czarodziejski“.
Co? Kręcisz główką? Znać nie idzie w smak
W moim utworze wątek ten kulawy?
Trudno poecie w rymach szukać sławy,
Gdy się wydaje w onych wszystko złem.
Niech ktoś referat lepszy da w tej sprawie,