Strona:PL Ballady, Legendy itp.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

„Tatuleńku! słyszysz, luby, jak gałązkę wiatr porusza?
„Wiem już teraz, co liść cierpi, zanim z drzewa w wodę spadnie,
„Wiem dlaczego gnije na dnie.
„Czuję, jak drży listek każdy, czekający swej kolei,
„Nim w bagnisko biedny spadnie, bez pomocy, bez nadziei.
„Wiem, co cierpi kłos podcięty, kiedy pada na ściernisko“.

Jęknął ojciec, chwycił dziecię w swe ramiona, tuli, pieści:

— „Dziecię, dziecię, jakże dziwne szepczesz do mnie opowieści.
— „Ona mi je powiadała“.

— „Któż to?“

— „Ona. Jest tu blizko —
„Patrz, o patrz, gdzie te opary,
„Jak się skrada wolniuteńko przez bagnisko cień jej szary,
„Kędy stąpnie, trawy zieleń w żółtość naraz przeinacza,
„Zaś jesienne, późne kwiaty nadeptując w ziemię wtłacza“.