Ta strona została uwierzytelniona.
Mistrz złodziejski spryt wychwala:
— „To wezgłowie, prawi, może
„Dać nam wszystkim ciepłe łoże“.
Nad głowami coś kołacze:
Słychać skargi, żale, płacze.
Wtem wisielec wraca drugi:
— „Wino niosę ku uciesze!
„Z rąk wyrwałem księdza sługi;
„Miał go do mszy podać klesze.
„Czy nie będzie czasem mało?“
— „Na kompanię starczy całą!“
Rzekł mistrz, czary rozpoczyna...
Patrzysz, stoją konwie wina.
Szumi wicher, jęczy, huczy;
Jak wilk wyje, co się włóczy.
Przybył trzeci i zawoła:
— „Patrz, opłatek mam z kościoła!
„Ograbiłem księdza cnego,
„Gdy z nim dążył do chorego
„Dać ostatnią mu wieczerzę.
„Co pod ręką, to się bierze!“
Grom uderzył. Cóż się dzieje!
Ziemia drgnęła, słup się chwieje,
Wszystko chwyta wir szalony
I rozwiewa w różne strony;