Strona:PL Ballady, Legendy itp.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

Tłuściusieńkich, oskrzydlonych
Wesolutkie, uśmiechnięte.
Zgiełk ten radość w nim rozbudził,
Przemówiwszy wprost do duszy.

W niebie czasu się nie liczy,
Jednak, mimo wszystkich uciech,
W raju czuje się Franciszek
Opuszczonym i samotnym.
Wstał ze swojej złotej ławy,
Po obłoku zwolna kroczy,
Aż tam, kędy z kadzielnicy
Dym zasłania Wieczne Światło,
Na obydwa padł kolana,
Rozwarł ręce piętnowane
Gwoźdźmi Swego Zbawiciela
I przed tłumem wyzwolonych
Męczęnników i proroków,
I aniołów i wyznawców
Z płaczem począł opowiadać:
— „Światło świateł, Boże Ojcze,
„Odpuść, proszę, mnie grzesznemu,
„Gdy otwarcie wyznam Tobie:
„W raju Twoim jest mi smutno,
„Tyś w mą duszę nadto wiele
„Wlał miłości snać dla świata,
„Jam z przyrodą żył na ziemi,
„Jako syn jej najwierniejszy,