Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/034

Ta strona została uwierzytelniona.

kiedy przechodnia. Było to z jego strony pożegnanie z miłością, z kobietą! ale to ostatnie i przejmujące zapytanie nie znalazło oddźwięku, nie poruszyło serca płochej kobiety, nie przyprawiło jej o rumieniec, nie kazało spuścić oczu. Cóż to było dla niej? jedno pochlebstwo więcej, zbudzone pragnienie, które, wieczorem, podsunie jej te lube słowa: „Byłam dziś ładna!“ Młody człowiek skupił żywo wzrok na jakiejś rycinie i nie odwrócił się gdy nieznajoma wsiadała do powozu. Konie ruszyły, ten ostatni obraz wykwintu i zbytku znikł, tak jak miało zniknąć jego życie. Szedł smętnym krokiem wzdłuż sklepów, oglądając bez wielkiego zainteresowania próbki towarów. Kiedy mu zbrakło sklepów, oglądał Luwr, Instytut, wieże Nôtre-Dame, Pałacu, most des Arts. Budowle te przybrały jak gdyby wyraz smutku, odbijając szare tony nieba; rzadkie poblaski światła dawały jakiś groźny wygląd Paryżowi, który, jak ładna kobieta, podlega niewytłómaczonym kaprysom piękna i brzydoty. Tak więc, natura sama siliła się pogrążyć skazańca w bolesnej ekstazie. Wydany tej złowrogiej potędze, której rozkładowe działanie sączy się wraz z fluidem krążącym w naszych nerwach, uczuł iż organizm jego dochodzi nieznacznie do zjawisk jakgdyby płynności. Męczarnie tej agonji dawały mu wrażenie ruchu podobnego ruchowi fal i sprawiały iż widział budynki i ludzi poprzez mgłę w której wszystko falowało. Chciał się otrząsnąć z tego łaskotania jakiem niepokoiły jego duszę wrażenia natury fizycznej i skierował się ku magazynowi starożytności w zamiarze dania