Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/054

Ta strona została uwierzytelniona.

Te dwie zgłoski, które zrazu były jedyną odpowiedzią starca, przypominały skrzek grzechotki. Poczem dodał:
— Nie zmuszając cię abyś mnie błagał, nie każąc ci się rumienić i nie dając ci ani francuskiego centyma, ani lewantyńskiego para, ani sycylijskiego tarena, ani niemieckiego halerza, ani rosyjskiej kopiejki, ani szkockiego fartinga, ani też ani jednej sestercji lub obola starego świata i piastra nowego, nie ofiarując ci nic a nic w złocie, srebrze, miedzi, papierze, obligu, chcę cię uczynić bogatszym, potężniejszym i bardziej szanowanym od konstytucyjnego króla.
Młody człowiek sądził że starzec jest zdziecinniały; stał w odrętwieniu nie śmiejąc odpowiedzieć.
— Odwróć się, rzekł kupiec ujmując nagle lampę aby skierować jej światło na ścianę naprzeciw portretu, i spójrz na ten JASZCZUR.
Młody człowiek powstał nagle i uczynił gest zdumienia, widząc nad krzesłem na którem siedział, zawieszony na ścianie kawał jaszczuru o rozmiarach nie większych niż skóra lisa; ale, jakąś mocą zrazu niewytłómaczoną, skóra ta rzucała wśród ciemności panującej w sklepie promienie tak jasne, iż rzeklibyście mały kometa. Młody niedowiarek zbliżył się do owego rzekomego talizmanu, mającego go chronić od nieszczęścia; drwiąca myśl zaświtała w jego głowie. Mimo to, wiedziony zrozumiałą ciekawością, pochylił się aby obejrzeć skórę ze wszystkich stron i odkrył niebawem naturalną przyczynę tego świetlnego