Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/078

Ta strona została uwierzytelniona.

ceptami, jakie sypały te dzieci Rewolucji przy narodzinach dziennika, a pogwarkami wesołych pijaków przy narodzinach Gargantui, była cała przepaść, jaka dzieli wiek dziewiętnasty od szesnastego. Tamten przygotowywał zniszczenie śmiejąc się, nasz śmiał się pośród ruin.
— Jak wy wołacie tego młodego człowieka, który tam siedzi? spytał rejent wskazując Rafaela. Zdaje mi się, że go nazywają Valentin.
— Też się pan wybrał ze swojem Valentin! wykrzyknął, śmiejąc się, Emil. Rafael de Valentin, jeżeli łaska. Mamy w herbie złotego orła w czarnem polu, ze srebrną koroną, dziób i pazury czerwone, z tem pięknem godłem: NON CECIDIT ANIMUS! Nie jesteśmy żadnym znajdą, ale pochodzimy od cesarza Valensa, praszczura rodu Valentinois, założyciela miast Walencji w Hiszpanji i we Francji, prawego dziedzica cesarstwa Wschodu. Jeżeli pozwalamy królować Mahmudowi w Konstantynopolu, to wyłącznie z dobrej woli, oraz dla braku pieniędzy i żołnierzy.
Emil nakreślił widelcem w powietrzu koronę nad głowę Rafaela. Rejent zastanowił się przez chwilę, poczem zaczął dalej pić, czyniąc gest, którym wyrażał iż niepodobna mu wcielić do swej kljenteli miasta Walencji, Konstantynopola, Mahmuda, cesarza Walensa i rodu Valentinois.
— Zniszczenie owych mrowisk zwanych Babilonem, Tyrem, Kartaginą lub Wenecją, wciąż miażdżonych stopą przechodzącego olbrzyma, czyż nie jest ostrzeżeniem danem człowiekowi przez szyderczą