— Cóż za okropność! Nie sprawiłoby panu żadnej przykrości zabijać swoich przyjaciół dla prostej hipotezy?
— Ba! mój panie, człowiek który ma wyrzuty jest prawdziwym zbrodniarzem, bo ma jakieś pojęcie o cnocie; podczas gdy Piotr Wielki, książe Alba, to były systemy, a korsarz Monbard był całą organizacją.
— Ale czy społeczeństwo nie mogłoby się obejść bez waszych systemów i organizacji? spytał Canalis.
— Och! zgoda, rzekł republikanin.
— Ech! wasza idjotyczna republika przyprawia mnie o mdłości! nie można spokojnie pokrajać kapłona, żeby się w nim nie natknąć na prawo agrarne.
— Twoje zasady są doskonałe, mój Brutusiku nadziany truflami. Ale przypominasz mi mego lokaja; hultaj ma taką manję czystości, że, gdybym mu pozwolił szczotkować ubranie do skutku, chodziłbym nago.
— Jesteście głupcy! chcecie oczyścić naród wykałaczką, odparł amator republiki. Wedle was, sprawiedliwość byłaby niebezpieczniejszą niż złodzieje.
— He, he, rzekł adwokat Desroches.
— Jacyż oni nudni z tą polityką! rzekł rejent Cardot. Zamknijcie drzwi. Niema wiedzy ani cnoty, które byłyby warte jednej kropli krwi. Gdybyśmy chcieli przeprowadzić likwidację prawdy, okazałaby się może bankrutem.
— Och! z pewnością taniejby nam wypadło bawić się w złem, niż kłócić się o dobre. Toteż dodałbym wszystkie mowy wygłaszane na trybunie od
Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/080
Ta strona została uwierzytelniona.