— Zatem milcz, sceptyku.
— Sceptycy to są najsumienniejsi ludzie.
— Nie mają sumienia.
— Co ty gadasz! mają conajmniej dwa.
— Sprzedawać niebo na pniu! panowie, to genjalna operacja handlowa. Starożytne religje były jedynie rozwinięciem rozkoszy fizycznej, ale my, myśmy rozwinęli duszę i nadzieję; jest postęp.
— Ech, moi dobrzy przyjaciele, czego wy możecie oczekiwać od epoki obżartej polityką? rzekł Natan. Jaki był los „Historji cygańskiego króla i jego siedmiu zamków”, najbardziej uroczego pomysłu?...
— To! krzyknął „znawca” od drugiego stołu, to frazesy wyciągane na los szczęścia z kapelusza, istna literatura dla warjatów.
— Jesteś głupiec!
— Jesteś błazen!
— Ho! ho!
— Ha! ha!
— Pobiją się.
— Nie.
— Do jutra, mój panie.
— Nie, zaraz, odparł Natan.
— Spokój! spokój! oba jesteście zuchy.
— A pan trzeci! rzekł ten który wszczął zwadę.
— Nie mogą się nawet utrzymać na nogach.
— Co! może nie stoję prosto, odparł wojowniczy Natan wstając chwiejnie.
Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/087
Ta strona została uwierzytelniona.