sobie, zakład w którym byłem wraz graczem i stawką. Oto mój plan. Moich tysiąc sto franków miało mi starczyć na życie przez trzy lata. Udzieliłem sobie tego czasu dla wydania na świat dzieła zdolnego ściągnąć na mnie uwagę, dać mi majątek lub nazwisko. Cieszyłem się myślą że będę żył chlebem i mlekiem niby pustelnik w Tebaidzie, zanurzony w świecie książek i myśli, w sferze niedostępnej wśród tego tak zgiełkliwego Paryża, sferze pracy i ciszy, gdzie, jak poczwarka motyla, budowałem sobie grób, aby się odrodzić świetnym i wspaniałym. Miałem zaryzykować śmierć aby zdobyć życie. Sprowadzając istnienie do jego prawdziwych potrzeb, do tego co niezbędne, uważałem że trzysta sześćdziesiąt pięć franków na rok powinno starczyć memu ubóstwu. W istocie, ta szczupła kwota wystarczała mi na życie, dopóki godziłem się poddać mojej własnej klasztornej regule.
— To niemożliwe! wykrzyknął Emil.
— Zyłem tak blisko trzy lata, odparł Rafael z odcieniem dumy. Policzmy! dodał. Trzy su chleb, dwa su mleko, trzy su wędlina, oto co broniło mi umrzeć z głodu i utrzymywało mój umysł w osobliwej jasności. Stwierdziłem, wiesz, cudowny wpływ djety na wyobraźnię. Mieszkanie kosztowało mnie trzy su dziennie, zużywałem co noc za trzy su oliwy, sam sprzątałem pokój, nosiłem flanelowe koszule aby wydawać jedynie dwa su dziennie na pranie. Paliłem na kominku torfem, którego koszt rozłożony na cały rok nie wynosił więcej niż dwa su dziennie. Miałem zapas ubrania, bielizny, trzewików, na trzy lata; po-
Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.