budziła tak potężne pragnienie, że zacząłem mocno powątpiewać o jej cnocie. Jeżeli Fedora obca dziś była miłości, niegdyś musiała być bardzo namiętna. Wyrafinowanie rozkoszy malowało się wręcz w pozie jaką przybierała rozmawiając; opierała się zalotnie o drzwi, jak kobieta blizka upadku, ale zarazem gotowa do ucieczki, gdyby ją zatrwożyło żywsze spojrzenie. Z rękami miękko skrzyżowanemi, jakgdyby pijąc słowa, słuchając ich nawet spojrzeniem pełnem życzliwości, oddychała uczuciem. Świeże i czerwone jej wargi odrzynały się od bardzo białej cery. Ciemne włosy jakgdyby podkreślały pomarańczowy kolor oczu, centkowanych żyłkami jak marmur florencki, i których blask przydawał jeszcze wyrazu jej słowom. Wreszcie biust jej zdobny był w najpowabniejsze uroki. Rywalka zarzuciłaby może twardość gęstym brwiom zrośniętym na czole i zganiłaby niedostrzegalny puszek strojący owal twarzy. Wszędzie widziałem oddech namiętności. Miłość była wypisana na włoskich powiekach tej kobiety, na jej pięknych ramionach godnych milońskiej Wenery, w jej rysach, w jej dolnej wardze nieco wydatnej i lekko ocienionej. To była więcej niż kobieta, to był romans. Tak, ten przepych kobiecości, harmonijny całokształt linji, nadzieje jakie te bujne kształty wróżyły namiętności, były złagodzone ciągłem panowaniem nad sobą, nadzwyczajną skromnością, które stanowiły sprzeczność z wyrazem całej osoby. Trzeba było obserwacji tak bystrej jak moja, aby w niej odkryć naturę stworzoną dla rozkoszy. Aby wyłożyć jaśniej moją myśl, były
Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/153
Ta strona została uwierzytelniona.