Marji Lescombat, parę słów rozsypanych w zbiorze anegdot, ale zwłaszcza modlitwy mistyków i parę ustępów z naszych klechd, zdołały mnie przenieść w boskie regjony mej pierwszej miłości. Żaden jezyk ludzki, żadne tłómaczenie myśli dokonane zapomocą barw, marmurów, słów albo dźwięków, nie zdołałyby oddać nerwu, prawdy, skończoności, nagłości uczucia rodzącego się w duszy! Tak! kto mówi sztuka, mówi kłamstwo. Miłość przechodzi nieskończone przeobrażenia zanim się splecie trwale z naszem życiem i zabarwi je na zawsze kolorem płomienia. Tajemnica tego niedostrzegalnego przenikania umyka się rozbiorowi artysty. Prawdziwa namiętność wyraża się zapomocą krzyków, westchnień, nudnych dla obojętnego człowieka. Trzeba szczerze kochać, aby współdźwięczeć z wykrzykami Lowelasa, gdy się czyta Klaryssę Harlowe. Miłość jest to naturalne źródło, płynące zrazu łożyskiem z mchu, kwiatów i żwiru; później jako strumień, później jako rzeka, zmienia charakter swój i postać z każdą falą, i wpada do niezmierzonego oceanu, w którym miałkie dusze widzą monotonię, a w którym wielkie dusze topią się w wiekuistej zadumie.
Jak ważyć się opisać te przejściowe odcienie uczucia, te drobnostki mające taką wartość, te słowa, których akcent wyczerpuje skarby mowy, te spojrzenia płodniejsze niż najbogatsze poematy? W każdej z mistycznych scen, wówczas gdy zakochujemy się nieznacznie w kobiecie, otwiera się otchłań, zdolna pomieścić wszystkie ludzkie poezje. Och! i jakże moglibyśmy oddać w słowie żywe i tajemnicze drgnie-
Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/157
Ta strona została uwierzytelniona.