Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/187

Ta strona została uwierzytelniona.

sądem, widziałem w niej to najtkliwszą to najbardziej nieczułą kobietę pod słońcem; ale te kolejne przypływy radości lub smutku stały mi się nie do zniesienia; chciałem zakończyć tę okropną walkę, zabijając moją miłość. Złowrogie blaski lśniły niekiedy w mej duszy i odsłaniały przepaść między nami. Hrabina usprawiedliwiała wszystkie może obawy; nigdy nie podchwyciłem łez w jej oczach; w teatrze patrzyła na wzruszającą scenę chłodno i z żartem na ustach. Zachowywała całą subtelność dla siebie, nie odgadywała nigdy cudzego szczęścia lub nieszczęścia.
Krótko mówiąc, zadrwiła sobie ze mnie! Szczęśliwy że mogę coś jej poświęcić, niemal spodliłem się dla niej, udając się do mego krewnego, księcia de Navarreins, egoisty który rumienił się za mą nędzę i który zbyt szpetnie sobie ze mną postąpił aby mnie nie miał nienawidzić; przyjął mnie tedy z ową chłodną grzecznością której każdy gest i słowo trącą zniewagą. Jego niespokojne spojrzenie obudziło mą litość. Wstyd mi było jego małości wśród tylu przepychów, jego nędzy wśród tego zbytku. Książę bąknął o znacznych stratach jakie poniósł na trzechprocentowej rencie; powiedziałem mu wówczas, co jest celem mojej wizyty. Zmiana jego obejścia, które z lodowatego stało się niemal serdeczne, przejęła mnie wstrętem. Otóż, mój drogi, książę złożył wizytę hrabinie i zmiażdżył mnie sobą. Fedora znalazła dla niego nieznane czary, uroki; zdobyła go, ułożyła poza mną tę tajemną sprawę, o której nie dowiedziałem się ani słówka: byłem dla niej jedynie środkiem!... Kiedy kre-