— Jeżeli Fedora mnie kocha, pomyślałem, czyż nie musi kryć swego uczucia pod złośliwemi żarcikami? Ileż razy serce zadaje kłam temu co mówią usta!
Wreszcie rywal mój, zostawszy sam z hrabiną, wstał aby się pożegnać.
— Co! już? rzekła pieszczotliwym głosem, od którego wszystko zadygotało we mnie. Nie użyczy mi pan jeszcze chwilki? Czy nie ma mi pan nic do powiedzenia i nie zechce mi pan poświęcić żadnej przyjemności?
Odszedł.
— Och! wykrzyknęła ziewając, jacyż oni wszyscy nudni!
Pociągnęła silnie za taśmę od dzwonka, którego dźwięk rozległ się w całem mieszkaniu. Hrabina weszła do sypialni, nucąc frazę z Pria che spunti. Nigdy nikt nie słyszał jej śpiewającej, a niemota ta dawała powód do dziwacznych komentarzy. Przyrzekła — powiadano — swemu pierwszemu kochankowi, oczarowanemu jej talentem i zazdrosnemu o nią aż poza grób, że nikomu nie da tego szczęścia, którego on chciał kosztować sam jeden. Napiąłem wszystkie siły duszy aby chłonąć dźwięki. Z każdą nutą głos potężniał; Fedora jakgdyby ożywiała się, bogactwa jej krtani rozwijały się stopniowo, melodja nabierała czegoś boskiego. Hrabina miała głos niezwykle jasny, w czystym jej tonie była jakaś harmonja, wibracja, która przenikała, wzruszała i pieściła serce. Kobiety muzykalne są prawie zawsze artystkami w miłości. Osoba,
Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.