Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

która ma sześć palców! toby się rozgłosiło, ośmieszyłbym się. Ma tylko ośmnaście tysięcy franków renty, majątek jej maleje a palce się mnożą. Tam do czarta!... Prowadząc wściekłe życie, może znajdziemy przypadkiem szczęście!
Rastignac porwał mnie. Projekt ten lśnił zbyt wieloma urokami, rozpalał zbyt wiele nadziei, miał wreszcie zbyt poetycką barwę aby się mógł nie spodobać poecie.
— A pieniądze?
— Czyż nie masz czterystu pięćdziesięciu franków?
— Tak, ale jestem winien krawcowi, gospodyni...
— Ty płacisz krawca? Nie będziesz nigdy niczem, nawet ministrem.
— Ale co możemy począć z dwudziestu ludwikami?
— Iść grać.
Zadrżałem.
— A! podjął widząc mój skrupuł, chcesz się rzucić w to co nazywam systemem marnotrawnym, a boisz się zielonego stolika!
— Słuchaj, odparłem, przyrzekłem ojcu nigdy nie przestąpić progów domu gry. Nietylko przyrzeczenie to jest święte, ale zarazem doznaję nieprzezwyciężonej grozy ilekroć przechodzę koło szulerni. Weź tych sto talarów i idź sam. Podczas gdy ty postawisz na kartę nasze mienie, ja pójdę załatwić moje sprawy i będę cię oczekiwał u ciebie w domu!