Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/325

Ta strona została uwierzytelniona.

poddaszach. Jeżeli świat znosi nieszczęście, to czyż nie po to aby je urobić na swój użytek, wycisnąć zeń zysk, osiodłać je, założyć mu wędzidło, czaprak, dosiąść go, zrobić zeń sobie przyjemność? Zgryźliwe damy do towarzystwa, przybierzcie wesołą minę; znoście wapory swej rzekomej dobrodziejki; noście jej pieski; rywalizując z angielskim pinczem bawcie ją, zgadujcie jej myśli, a potem milczcie! A ty, królu lokajów bez liberji, bezwstydny pasorzycie, zostaw swoje gusty w domu; traw tak jak trawi twój gospodarz, śmiej się jego śmiechem, bierz za dobrą monetę jego przycinki, a jeżeli chcesz o nim źle mówić, czekaj jego upadku. W ten sposób świat czci nieszczęście: zabija je albo wypędza, plugawi lub okalecza.
Te refleksje lęgły się w sercu Rafaela z chyżością poetyckiego natchnienia; spojrzał dokoła siebie i uczuł ten zimny chłód, jakim społeczeństwo przyjmuje niedole, a który przenika duszę jeszcze dotkliwiej niż grudniowy wiatr mrozi ciało. Skrzyżował ręce, oparł się plecami o ścianę i zapadł w głęboką melancholję. Myślał o tem, jak mało szczęścia daje światu ten okropny ustrój. Cóż to jest? zabawy bez przyjemności, wesołość bez radości, uczty bez smaku, szał bez rozkoszy, słowem drzewo lub popiół w ognisku ale bez iskry płomienia. Skoro podniósł głowę, ujrzał że jest sam; gracze uciekli.
— Wystarczyłoby mi objawić im moją potęgę, a zaczęliby ubóstwiać mój kaszel! powiedział sobie.
Wraz z tą myślą, rzucił wzgardę niby płaszcz między sobą a światem.