Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/329

Ta strona została uwierzytelniona.

chowa tajemnicę cierpień, pociesza je, zmniejsza, i daje miłości coś poważnego, skupionego, co czyni uczucie głębszem i czystszem. Pocałunek staje się tam czemś wielkiem. Ale zwłaszcza jestto jezioro wspomnień; wspomaga je, użyczając im odcienia swoich fal, zwierciadła gdzie wszystko się odbija. Rafael znosił swoje brzemię jedynie w tym pięknym krajobrazie, mógł tu trwać w leniwej zadumie, bez pragnień. Po wizycie doktora wybrał się na przejażdżkę: kazał się wysadzić na samotnym cyplu ładnego wzgórza, na którem leży wioska Saint-Innocent. Z tego małego przylądka, oko ogarnia góry Bugey, u stóp których płynie Rodan, oraz głąb jeziora; ale Rafael lubił zwłaszcza oglądać stamtąd, na przeciwległym brzegu, melancholijne opactwo Haute-Combe, grobowiec królów Sardynji, spoczywających w obliczu tych gór niby pielgrzymi przybyli do kresu podróży. Równy i miarowy dreszcz wioseł mącił ciszę tego krajobrazu i użyczał mu monotonnego głosu, podobnego psalmodjom mnichów. Zdziwiony iż spotyka turystów w tej stronie jeziora, zazwyczaj opuszczonej, margrabia przyglądał się, nie budząc się z zadumy, osobom siedzącym w łodzi; poznał siedzącą blisko steru ową starszą damę, która go tak ostro zagadnęła wczoraj. Kiedy statek mijał Rafaela, odkłoniła mu się jedynie panna do towarzystwa owej damy, jakaś podupadła szlachcianka, którą — tak mu się zdawało — widział pierwszy raz. Już od paru chwil zapomniał o turystach którzy znikli za cyplem, kiedy usłyszał tuż obok siebie szelest sukni i szmer lek-