nego życia. Starzec przejął igraszki dziecka a dzieciak usposobienie starca, jakgdyby mocą paktu między dwiema słabościami, między siłą bliską swego końca a siłą bliską rozkwitu. Niebawem kobieta mająca około lat trzydziestu zjawiła się w progu. Idąc, przędła. Była to Owernjatka, z twarzą rumianą, wesołą i otwartą, z białemi rękami, z fizjognomją Owernjatki, postawą Owernjatki, czepkiem i suknią Owernjatki, bujną piersią Owernjatki, a także i jej mową; doskonałe wcielenie tej ziemi, jej pracowitych obyczajów, ciemnoty, oszczędności, serca; — wszystko to w niej było.
Pozdrowiła Rafaela, wdali się w rozmowę. Psy uspokoiły się, starzec usiadł na ławce w słońcu, a dziecko szło za matką wszędzie gdzie się obróciła, milczące ale wsłuchane, przyglądające się obcemu.
— Nie boicie się tu, matusiu?
— I czegóż mielibyśmy się bać, panoczku? Kiedy zatarasujemy wejście, któżby tu wlazł? Zresztą, rzekła, wprowadzając margrabiego do izby, i cóżby złodzieje mieli nam tu brać?
Wskazała poczerniałe od dymu ściany, na których za całą ozdobę znajdowały się owe niebiesko, czerwono i zielono kolorowane obrazki, przedstawiające Śmierć Kredytu, Mękę Zbawiciela i Grenadjerów Gwardji Cesarskiej; dalej stare orzechowe łóżko z kolumienkami, stół o wygiętych nogach, zydle, dzieża na chleb, słonina wisząca u sufitu, sól w garnku, piec; na kominku pożółkłe malowane gipsy. Wychodząc z domu, Rafael ujrzał wśród skał człowieka, który
Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/344
Ta strona została uwierzytelniona.