piękna i do tego „hrabina” (przynajmniej zagranicą) entuzjazm jego doszedł do zenitu. Miłość ta, typowa miłość „głową”, w której każda strona znajdowała swój procencik snobizmu, toczy się przeważnie w listach (Lettres à l’étrangère), czasem z kilkoma latami przerwy między jednem widzeniem a drugiem. Mimo śmierci p. Hańskiego i mimo ciągłych planów małżeństwa, związek ten przychodzi do skutku aż w ośmnastym roku tej miłości i na parę miesięcy przed śmiercią samego Balzaka.
Pozatem, można rzec, życie Balzaka nie ma historji. To na prowincji gdzie często przebywał u przyjaciół, to w Paryżu, ciągła wytężona praca, nieprzerwana niemal produkcja literacka. Pobudką jej jest gorączka twórcza, jakiej w historji literatury mało znalazłoby się przykładów, ale także popędzająca go ciągle konieczność życiowa, nie zostawiająca mu ani chwili wytchnienia. Ogromny dług, z jakim zaczął życie literackie, ciążył mu aż do końca, bo wciąż odnawiał go bezład życiowy, kosztowne kaprysy i upodobania (Balzac był namiętnym kolekcjonerem starożytności), wreszcie chimeryczne „przedsiębiorstwa”. Całe życie Balzac szamoce się z terminami, zobowiązaniami; bywały okresy, że kryje się we dnie a przechadza się jedynie w nocy (wówczas istniało jeszcze więzienie za długi); aby się doń dostać, trzeba wymienić skomplikowane potrójne hasło etc. Ta dokładna i osobista znajomość wszelkiego rodzaju kłopotów pieniężnych nie jeden raz odbija się w utworach Balzaka.
Wspominam o tych szczegółach, gdyż nie są one obojętne dla dzieł Balzaka: ten pośpiech, z jakim „odwalał” je nieraz aby dopełnić podjętych zobowiązań i odpisać z góry pobrane honorarja, zaciążył niekiedy nad ich artystyczną stroną. Wiele nierówności, wiele skaz wynikło może z tego powodu. Stosunki wydawnicze były zresztą wówczas dość liche; bezprawne
Strona:PL Balzac-Ludwik Lambert.djvu/022
Ta strona została uwierzytelniona.