mie rozszerzenie dziedzin, z których pisarz czerpie swoje obrazy, porównania, skróty: od metafizyki do medycyny, od chemji do muzyki, od świata artystów do świata galer. Wszędzie konkretny wyraz w miejsce dawnego klasycznego ogólnika. Prawda, te natłoczone porównania chromają niekiedy, te dziwaczne nieraz obrazy sprowadzają czasem uśmiech („motylek Cesarstwa runął całym ciężarem”, etc.), ale w zamian cóż za nasilenie, cóż za „gęstość” życia, szerokość horyzontów! Niema chyba pisarza, któryby jednem zdaniem umiał rozpiąć tak rozległe perspektywy, zestawić i powiązać rzeczy napozór tak odległe, zapłodnić myśl, ukazać nieoczekiwane związki. Kto nawykł do obcowania z Balzakiem, temu to balzakowskie spojrzenie na rzeczy wchodzi w krew, w nałóg, nie umie już patrzeć inaczej. Balzac oddziałał nietylko na późniejszą powieść, na teatr; oddziałał wręcz na metody historji (Taine).
Dodajmy, że to urzeczenie powieścią Balzaka, które nas zagarnia i każe zapominać o wszystkich skazach, towarzyszy czytaniu nie wszystkich jego utworów. Mało jest pisarzy, którzyby byli tak nierówni. Nietylko poszczególne utwory Balzaka różnią się od siebie charakterem i wartością, ale i w jednej i tej samej książce możemy nieraz wyróżnić elementy z bardzo różnego kruszcu.
Wiele na to składało się przyczyn. Raz, ogrom pracy, który sobie nałożył. Pisarz może, gdy go ożywia wielki cel, zmusić się do ciągłej pracy, ale siła twórcza nie zawsze wydoła tej produkcji. Mimo sztucznych jej podniecań przychodzą momenty osłabienia. Taine, w świetnem swojem studjum[1], porównuje umysł Balzaka do olbrzymiego kotła, w którym topią się na aliaż rozmaite rudy i kruszce; otóż, nie zawsze udaje się niezmordowanemu pracownikowi rozpalić dość
- ↑ Nouveaux essais de critique et d’histoire.