się. Bez przerwy otoczony mnóstwem drwiących spojrzeń, otoczony zasadzkami, mści się niekiedy za własne błędy na dzieciach zbyt rączych w ich podchwytywaniu.
Wyjąwszy wielkie przestępstwa, dla których istniał inny rodzaj kar, feruła była w Vendôme ultima ratio Patrum. Za zapomniane zdania, niedouczone lekcje, zwykłe wybryki, wystarczało pensum; ale obrażona miłość własna nauczyciela wyrażała się za pomocą feruły. Wśród cierpień fizycznych które nas gnębiły, najżywszem z pewnością było to, jakie nam sprawiała ta packa skórzana, gruba blisko na dwa palce, aplikowana na nasze wątłe dłonie całą siłą, całą złością regenta. Aby otrzymać tę klasyczną karę, winny musiał uklęknąć na środku klasy. Trzeba było wstać z ławki, klęknąć koło katedry pod ciekawem, często drwiącem spojrzeniem kolegów. Dla wrażliwej natury przygotowania te były podwójną męką, podobną drodze z Pałacu sprawiedliwości na plac de la Grève, którą odbywał niegdyś skazaniec jadąc na rusztowanie. Zależnie od usposobień, jedni płakali głośno i gorącemi łzami, przed ferułą lub po niej; inni znosili ból ze stoicznem obliczem; najtężsi zaledwie mogli powstrzymać skurcz twarzy. Na Ludwika Lambert sypały się feruły, a zawdzięczał je pewnej wrażliwości swojej natury, której istnienie było mu długo nieznane. Kiedy go zbudziło z zadumy gwałtowne: Ty nic nie robisz! regenta, wyrywało mu się często, zrazu bezwiednie, spojrzenie przepełnione jakąś dziką wzgardą, naładowane myślą, jak butelka lejdejska elektrycznością. Spojrzenie to musiało bezwątpienia przenikać do głębi nauczyciela, który, podrażniony tą milczącą obelgą, chciał oduczyć ucznia tych płomiennych spojrzeń. Za pierwszym razem kiedy regent uraził się tem wzgardliwem promieniowaniem, które dosięgło go jak błyskawica, wyrzekł to zdanie które zapamiętałem dobrze:
Strona:PL Balzac-Ludwik Lambert.djvu/099
Ta strona została uwierzytelniona.