Strona:PL Balzac-Ludwik Lambert.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

z tych uczonych błędów i z procesów kościelnych, których ofiarą padło tylu męczenników swoich własnych zdolności, wynikły jaskrawe dowody zadziwiającej potęgi jaką rozporządza istota działająca, która, wedle Lamberta, może się zupełnie oddzielić od istoty oddziałującej, skruszyć jej powłokę, obalić mury swoim wszechpotężnym wzrokiem; zjawisko nazwane u Hindusów tokejadą, wedle tego co mówią misjonarze; następnie, mocą innej zdolności, pochwycić w mózgu, poprzez jego najgrubsze zwoje, pojęcia, które się tam utworzyły lub się tworzą, oraz całą przeszłość świadomości.
— Jeżeli zjawy nie są niemożliwe, powiadał Lambert, muszą się spełniać mocą zdolności spostrzegania idej, które przedstawiają człowieka w jego czystej istocie, a których życie, może niezniszczalne, umyka się naszym zmysłom zewnętrznym, ale może się stać pochwytnem dla wewnętrznej istoty, skoro ta dojdzie do wysokiego stopnia ekstazy lub wielkiej doskonałości wzroku.
Wiem, ale dziś już tylko mglisto, że, śledząc krok za krokiem objawy myśli woli we wszystkich ich postaciach i raz ustaliwszy ich prawa, Lambert wytłómaczył mnóstwo zjawisk, które, aż do niego, uchodziły słusznie za niezrozumiałe. I tak czarowników, jasnowidzących i opętańców wszelkiego rodzaju objaśniał w sposoby tak naturalne, że często ich prostota zdała mi się dowodem prawdy. Nadzwyczajne dary, które Kościół rzymski, zazdrosny o swe tajemnice, karał stosem, były, wedle Ludwika, wynikiem pewnym powinowactw między zasadniczemi składnikami materji i myśli, które pochodzą z tego samego źródła. Człowiek uzbrojony leszczynową laseczką szedł, wykrywając żywą wodę, za jakąś sympatją lub antypatją nieznaną jemu samemu; trzeba było dziwności tego rodzaju zjawisk, aby dać niektórym z pomiędzy nich pewność historyczną. Sympatje bywały stwierdzone