części zdumiewających; ale brak jedności w pracach naukowych unicestwia niemal wszystkie wysiłki. Ani nauczanie, ani wiedza nie mają swej głowy. Słyszysz w Muzeum profesora dowodzącego, że ów z ulicy św. Jakóba plecie skończone głupstwa. Uczony z Akademji medycznej policzkuje uczonego z Collège de France. Przybywszy tutaj, wybrałem się posłuchać starego członka Akademji, który wykładał pięciuset młodym ludziom, że Corneille jest to geniusz krzepki i dumny, Racine elegijny i czuły, Molier niezrównany, Wolter dowcipny, Bossuet i Pascal rozpaczliwie genialni. Profesor filozofji staje się znakomitością, tłómacząc, że Platon jest Platonem. Inny pisze historję słów, nie troszcząc się o myśli. Ten tłómaczy ci Eschyla, ów dowodzi dość niezbicie, że komuny to były komuny, a nie co innego. Te nowe i świetne spostrzeżenia, rozwałkowywane przez kilka godzin, stanowią ową wyższą naukę, która ma być krokami olbrzyma dla ludzkiego poznania. Gdyby rząd miał wogóle jakąś myśl, podejrzewałbym, że się obawia prawdziwych talentów, które zbudzone poddałyby społeczeństwo pod jarzmo inteligentnej władzy. Narody zaszłyby zbyt daleko, zbyt rychło, profesorowie są tedy obowiązani fabrykować głupców. Jak inaczej wytłómaczyć bakalarkę bez metody, bez myśli o przyszłości? Instytut mógłby być wielkim rządem świata moralnego i intelektualnego; ale złamano go świeżo rozdziałem na poszczególne akademje. Wiedza ludzka kroczy tedy bez przewodnika, bez systemu i buja na los szczęścia, bez wytyczonej drogi. Ta beztroska, ta niepewność, istnieją zarówno w polityce, jak w wiedzy. W porządku natury środki są proste, cel jest wielki i cudowny; tutaj, w nauce, jak w rządzie, środki są olbrzymie, cel jest mały. Ta siła, która w naturze idzie równym krokiem i która sumuje się sama ustawicznie, owo A + A które wydaje wszystko, w społeczeństwie jest destrukcyjne. Obecna polityka
Strona:PL Balzac-Ludwik Lambert.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.