wbrew obyczajom swego narodu, zaślubił w podeszłym wieku katoliczkę. Miał z niej syna, którego wychował w religji matki. Po śmierci ojca, młody Salomon, kupił, wedle współczesnego wyrażenia, mydełko[1], i postarał się o stworzenie baronji z dóbr Villenoix, przybierając to miano za swoje. Umarł bezżenny, ale zostawiając naturalną córkę, której zapisał znaczną część swego mienia, a w szczególności baronję de Villenoix. Jeden ze stryjów, p. Józef Salomon, został, z woli umierającego, opiekunem sieroty. Stary żyd przywiązał się do pupilki tak bardzo, że okazywał się skłonny do wielkich poświęceń, aby ją wydać zaszczytnie za mąż. Ale pochodzenie panny de Villenoix, oraz uprzedzenia prowincji do żydów, nie pozwoliły jej, mimo majątku własnego i opiekuna, zdobyć wstępu do tego bardzo wyłącznego towarzystwa, które mieni się — słusznie czy niesłusznie — dobrze urodzonem. Niemniej, pan Józef Salomon twierdził, że, naprzekór prowincjonalnym szlachciurom, pupilka jego znajdzie bez trudu męża wśród liberalnych lub monarchicznych Parów Francji; co się zaś tyczy szczęścia, zacny opiekun sądził, że zdoła je jej zapewnić mocą warunków intercyzy. Panna de Villenoix miała wówczas dwadzieścia lat. Niezwykła jej piękność, powaby umysłu, stanowiły dla jej szczęścia rękojmie mniej wątpliwe od przywilejów jakie dawał jej majątek. Rysy jej przedstawiały najczystszy typ piękności żydowskiej: owe owalne linje, tak pełne i tak dziewicze, które mają coś niewymownie idealnego i oddychają rozkoszą Wschodu, niezmąconym lazurem jego nieba, przepychami ziemi i bajecznem bogactwem życia. Piękne jej oczy były przysłonięte długiemi powiekami o gęstych i odgiętych rzęsach. Biblijna niewinność lśniła na jej czole. Cera jej posiadała matową biel sukni
- ↑ Savonette a vilani, tak nazywano urzędy która nieszlachta kupowała dla zyskania szlachectwa.