czemu pobladłem, odrzekłem: „Panna de Villenoix wypadła z powozu“. Czemuż więc wczoraj nie umiałem czytać w twojej duszy? Czy chciałaś mi ukryć powód tego zmartwienia? Domyślałem się wszakże, żeś przemawiała za mną bez skutku do tego straszliwego Salomona, który mnie mrozi. Ten człowiek nie jest z naszego nieba. Czemu chcesz, aby nasze szczęście, które w niczem nie jest podobne do szczęścia innych, naginało się do praw świata? Ale zanadto kocham twoje tysiączne skrupuły, twoją religję, twoje przesądy, aby się nie poddać najmniejszym kaprysom. To co czynisz musi być dobre; niema nic czystszego niż twoja myśl, tak jak niema nic piękniejszego nad twoją twarz, w której odbija się niebiańska dusza. Będę czekał listu, zanim puszczę się ścieżynką po słodką chwilę której mi użyczysz. Ach! gdybyś wiedziała, jak mi bije serce na widok tych ścieżynek, kiedy wreszcie ujrzę je obramione poblaskiem księżyca, naszego przyjaciela, naszego jedynego powiernika“.
„Żegnaj mi sławo, żegnaj przyszłości, żegnaj życie jakie marzyłem! Teraz, moja ty najukochańsza, chwałą moją jest być twoim, godnym ciebie; przyszłość moja jest cała w nadziei widzenia cię; a życie moje czyż nie jest w tem aby je pędzić u twoich stóp, kłaść się u nich pod twojem spojrzeniem, oddychać pełną piersią w niebiosach które mi stworzyłaś? Wszystkie moje siły, wszystkie myśli powinny przynależeć tobie, tobie która rzekłaś mi te upajające słowa: „Chcę dzielić twoje brzemię!“ Poświęcać swój czas nauce, myśli światu, poezje poetom, czyżby to nie znaczyło odkradać upojenia miłości, chwile szczęściu, odkradać uczucia twej niebiańskiej duszy? Nie, nie, drogie życie moje, chcę wszystko zachować dla ciebie,