Strona:PL Balzac-Ludwik Lambert.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

chcę ci przynieść wszystkie kwiaty mojej duszy. Czyż istnieje, wśród skarbów ziemi i myśli, coś dość pięknego, dość świetnego, aby było godnem uczcić serce tak bogate, serce tak czyste jak twoje, serce z którem śmiem zestawiać niekiedy moje? Tak, niekiedy jestem natyle pysznym aby mniemać że umiem kochać tak jak ty kochasz. Ale nie, ty jesteś anioł-kobieta; zawsze będzie więcej wdzięku w wyrazie twoich uczuć, więcej harmonji w głosie, więcej uroku w uśmiechach, więcej czystości w twoich spojrzeniach niż w moich. Tak, pozwól mi myśleć, że jesteś tworem sfery wyższej niż ta w której ja żyję; tobie przypadnie chluba że zstąpiłaś z niej, mnie ta że cię zasłużyłem; nie poniży cię może to że zejdziesz do mnie biednego i nieszczęśliwego. Tak, jeżeli najpiękniejszem schronieniem kobiety jest serce zupełnie jej oddane, ty będziesz zawsze wszechwładnie panowała w mojem. Żadna myśl, żaden uczynek nie zbruka nigdy tego serca, wspaniałego sanktuarjum, póki ty zechcesz w niem przebywać; ale czyż nie będziesz w niem mieszkała bez przerwy? Czyż nie wyrzekłaś tego rozkosznego słowa! Teraz i zawsze! ET NUNC ET SEMPER! Wyryłem pod twoim portretem te rytualne słowa, godne ciebie tak jak są godne Boga. On jest i teraz i zawsze, jak będzie moja miłość. Nie, nie, nie wyczerpię nigdy tego, co jest olbrzymie, nieskończone, bez granic; a takie jest owo uczucie, jakie czuję w sobie dla ciebie, odgadłem jego niezmierzoną rozciągłość, tak jak odgadujemy przestrzeń, z wymiaru jednej jej części. I tak odczuwałem niewymowne rozkosze, godziny całe pełne lubej zadumy, przypominając sobie jeden twój ruch lub akcent jakiegoś zdania. Czekają mnie tedy wspomnienia pod których ciężarem padnę, jeżeli już pamięć słodkiej i poufnej godziny wyciska mi łzy radości, rozrzewnia, przenika mą duszę i staje się niewyczerpanem źródłem szczęścia. Kochać, to życie anioła! Zdaje mi się, że nie