panu nazwisko, adres jedynego człowieka zdolnego panu usłużyć, ale to jest mistrz...
— Idź to tjapła! wykrzyknął Nucingen, jedno nazwisko Rotszylda warte jest tysiąca talarów, a i to wtedy, gdy je podpisze na wekslu... — Daję tysiąc franków.
Louchard, wyga kuty na cztery nogi, mrugnął znacząco okiem w stronę barona.
— Dla pana, tysiąc talarów albo nic; odbije je pan w kilka sekund na giełdzie, dodał.
— Dyziądz wrangóf!... powtórzył baron.
— Panbyś się targował o kopalnię złota! rzekł Louchard kłaniając się i odchodząc.
— Będę miał adres za pięćset franków! wykrzyknął baron, każąc zawołać sekretarza.
Turcaret[1] już nie istnieje. Dzisiaj, największy jak i najmniejszy bankier rozwija swą chytrość w każdym drobiazgu: targuje się w rzeczach sztuki, dobroczynności, miłości: targowałby się z papieżem o rozgrzeszenie. Toteż, słuchając Loucharda, Nucingen pomyślał błyskawicznie, iż Contenson, będąc prawą ręką wielkiego łapacza, musi znać jego adres. Contenson wyda za pięćset franków to, co Louchard chce sprzedać za tysiąc talarów. Ta szybka kombinacja dowodzi niezbicie, że, jeśli miłość zawładnęła sercem tego człowieka, głowa zachowała jeszcze cechy giełdowego rabusia.
— Idź pan osobiście, rzekł baron do sekretarza, do Contensona, szpiega w służbie Loucharda, komornika handlowego, ale weź pan kabriolet, prędko, i przywieź go tu natychmiast. Czekam!... Jedź pan bramą ogrodową. — Oto klucz, nie chcę aby kto widział u mnie tego człowieka: wpuścisz go pan do małego pawilonu w ogrodzie. Staraj się spełnić zlecenie inteligentnie.
- ↑ Bohater sztuki Lesage‘a, której treść zaczerpnięta jest ze świata wielkich finansów XVIII w.