dzieć, iż przeklęty baron, przed rozwiązaniem sakiewki, poszedł zasięgnąć informacji w budzie (prefekturze).
— Będę cię zapewne potrzebował, odparł Peyrade. Dowiedz się o numery 7, 10 i 21; będziemy mogli użyć tych ludzi tak, aby się nikt nie spostrzegł, ani w policji, ani w prefekturze.
Contenson stanął tuż koło powozu, w którym p. de Nucingen oczekiwał Peyrade’a.
— Jestem Saint-Germain, rzekł południowiec do barona, wspinając się do drzwiczek.
— Dobrze, siadaj pan ze mną, rzekł baron; poczem kazał jechać w stronę łuku Gwiazdy.
— Chodził pan do prefektury, panie baronie? to niedobrze... Czy można wiedzieć, co pan powiedział prefektowi i co on odpowiedział? spytał Peyrade.
— Zanim miałem dać pięćset franków takiemu ladaco jak Contenson, rad byłem wiedzieć czy na nie zarobił... Powiedziałem poprostu prefektowi, że pragnąłbym użyć jednego agenta nazwiskiem Peyrade za granicą w delikatnej misji, i czy mogę mieć do niego nieograniczone zaufanie... Prefekt odpowiedział, że pan jest jeden z najzręczniejszych i najuczciwszych ludzi. To wszystko.
— Czy teraz, kiedy mu wyjawiono moje prawdziwe nazwisko, pan baron zechce mi opowiedzieć o co chodzi?
Baron opowiedział długo i rozwlekle, w swoim ohydnym żargonie polskiego żyda, spotkanie z Esterą, krzyk strzelca za powozem i swoje daremne wysiłki; wspomniał wreszcie, mówiąc o wczorajszym obiedzie, uśmiech Lucjana de Rubempré, przypuszczenia Bianchona i paru dandysów co do stosunków między nieznajomą a tym młodym człowiekiem.
— Niech pan posłucha, baronie: da mi pan zgóry dziesięć tysięcy, jako zaliczkę; w tej sprawie chodzi dla pana o życie; że zaś życie pańskie jest kuźnią interesów, nie trzeba niczego zaniedbywać, aby panu znaleźć tę kobietę. A, dostało pana!
— Dag, tozdało mnie...
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/134
Ta strona została skorygowana.