humaine[1], widząc jak wszystkie wypadki, postacie, schodzą się i wiążą w jedną całość, możnaby mniemać, iż całość ta, olbrzymia koncepcja Komedji ludzkiej, jest tworem dokładnie i cierpliwie przemyślanym w każdym szczególe. Byłoby to omyłką; jest w niej o wiele więcej genjalnej improwizacji niż się wydaje. Przekładając Blaski i nędze, uczyniłem sobie tę rozrywkę, aby zaznaczać drobne niekonsekwencje jakie popełnia Balzac; sprzeczności, jakie zdarzają się czasem na przestrzeni kilku stron. Tak np., Herrera cieszy się iż podchwycił przypadkowo adres „ojca Canquoëlle“, gdy w parę stronic później okazuje się, iż w owej chwili posiadał go najdokładniej na piśmie. Herrera radzi Lucjanowi starać się o polecenie do adwokata Desroches, gdy ten sam Desroches ratował już raz z opałów Lucjana i Koralję (Cierpienia wynalazcy). Herrera przytacza Esterze sześć piosenek jakie napisał Lucjan aby opłacić pogrzeb Koralji, gdy w Straconych Złudzeniach było ich dziesięć. Ileż rysów zresztą w ciągu tej powieści, świadczących iż bieg jej poszedł inną drogą niż autor z początku zamierzał: np. początkowa scena z margrabiną d’Espard, obszerna charakterystyka dziennikarza Blondet, o którym później wogóle niema mowy, etc. A ta fantastyczna Azja-mulatka, z której oczu „strzela w stronę Lucjana błysk zazdrości“, nieumotywowany niczem w dalszym rozwoju akcji? Sama Azja przybiera, w drugiej części utworu (Ostatnie wcielenie Vautrina), zupełnie odmienny charakter, przeradzając się, z zagadkowej „malajki“, w rodzoną ciotkę Jakóba Collin. Vautrin wreszcie z Ojca Goriot, tak dumnie wcielający osobliwą ale nie pozbawioną wielkości etykę galer, tutaj zmienia się w płaskiego zbrodniarza, dopuszczającego się wobec swych kamratów-galerników jaskrawych nielojalności.
Tak przedstawia się niniejsza powieść z punktu widzenia najtęższych utworów Balzaka; ale zaczniemy patrzeć na nią z wyso-
- ↑ Rodzaj skorowidza do całości utworów Balzaka.