— To Contenson, rzekł Peyrade stawiając światło w oknie, przychodzi z czemś do mnie.
W chwilę potem, Contenson stanął przed obliczem dwóch gnomów policji, czczonych przez niego nakształt dwóch genjuszów.
— Cóż takiego? spytał Corentin.
— Nowiny! Wychodziłem ze 113, gdziem wszystko przegrał. Kogóż widzę w galerjach?... Jerzego! Chłopak wyleciał ze służby: baron podejrzewał go o szpiegostwo.
— Skutki uśmiechu, który mi się wymknął, rzekł Peyrade.
— Och! ileż widziałem nieszczęść spowodowanych uśmiechem!... rzekł Corentin.
— Oto, co się stało, odparł Contenson — Pociągnąłem za język Jerzego, stawiając mu kieliszeczki o niezliczonej mnogości kolorów, upił się sumiennie; co do mnie, muszę być jak alembik! Otóż, baronek wybrał się na ulicę Taitbout, nadziany pastylkami Seraju. Zastał tam ową piękność, którą pan zna. Ale, paradny kawał, ta Angielka, to nie jest jego niesnajoma!... A wydał trzydzieści tysięcy, aby kupić pokojówkę... Głupstwo. Taki baron uważa się za coś wielkiego, bo robi małe rzeczy zapomocą wielkich kapitałów: odwróćcie to zdanie, a rozwiążecie problem genjalnego człowieka. Baron wrócił w stanie godnym współczucia. Nazajutrz, Jerzy, chcąc się zabawić w anioła stróża, rzekł: „Czemu pan baron ucieka się do obwiesiów z pod ciemnej gwiazdy? Gdyby pan zechciał zdać się na mnie, znalazłbym mu nieznajomą; rysopis, jaki pan baron podał, wystarczy mi, przetrząsnę cały Paryż. — Idź, spiesz, rzekł baron, nagrodzę cię sowicie!“ Jerzy opowiedział mi to, z dodatkiem pociesznych szczegółów. Ale... cóż się dzieje? Nazajutrz, baron otrzymuje anonim w tym rodzaju: „Pan de Nucingen umiera z miłości do nieznajomej, wydał już sporo grosza na darmo; jeżeli zechce znaleźć się dziś o północy na końcu mostu Neuilly, i wsiąść, pozwalając sobie zawiązać oczy, do powozu, za którym będzie strzelec z lasku Vincennes, ujrzy tę, którą kocha... Aby uśmierzyć wszelkie obawy, baron może wziąć z sobą wiernego Jerzego. Nie będzie
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/152
Ta strona została skorygowana.