pozatem nikogo w powozie“. Baron idzie, nie mówiąc nic Jerzemu, z Jerzym. Pozwalają sobie przewiązać oczy i narzucić zasłony. Baron poznaje strzelca. W dwie godziny, powóz, który jechał tak jak powóz Ludwika XVIII (panie świeć nad jego duszą! ten się rozumiał na policji, zacny król!), zatrzymuje się w lesie. Baron, któremu zdejmują opaskę, widzi w stojącym powozie nieznajomą, która... fiut!... natychmiast znika. Powóz (wciąż w tempie Ludwika XVIII) odwozi go z powrotem do mostu Neuilly, gdzie znajduje swoją karetę. Ktoś wsadził w rękę Jerzemu bilecik tej treści: „Ile banknotów tysiącfrankowych uroni baron, aby się zbliżyć do nieznajomej?“ Jerzy oddał bilecik baronowi, ten zaś, nie wątpiąc iż Jerzy zwąchał się ze mną lub z panem, panie Peyrade, aby go wyzyskać, wyrzucił Jerzego ze służby. Cóż za tuman z tego bankiera, trzeba było odprawić Jerzego dopiero bżezbafży zię s niesnajomą.
— Jerzy widział tę kobietę? spytał Corentin.
— Tak, rzekł Contenson.
— I cóż, wykrzyknął Peyrade, jaka jest?
— Och! odparł Contenson, powiedział mi tylko tyle: słońce piękności!...
— Jacyś hultaje tężsi od nas wystrychnęli nas na dudków! wykrzyknął Peyrade. Te psy sprzedadzą bankierowi swoją kobietę porządnie słono.
— Ja, mein Herr! odparł Contenson. Toteż, dowiedziawszy się, że pan dostał pucówkę w prefekturze, postarałem się rozgadać Jerzego.
— Chciałbym wiedzieć kto mnie wykiwał, wykrzyknął Peyrade, spróbowalibyśmy się jeszcze!
— Trzeba się przyczaić.
— Ma słuszność, rzekł Peyrade, wślizgnijmy się w szczeliny aby słuchać, śledzić...
— Weźmiemy się do tego kawałka, wykrzyknął Corentin; na
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/153
Ta strona została skorygowana.