tę chwilę nie mam nic do roboty. Ty, Peyrade, zachowuj się roztropnie; trzeba mieć respekt dla pana prefekta...
— Pan de Nucingen nadaje się aby mu krew puścić, zauważył Contenson, za wiele ma tysiącfrankówek w żyłach.
— To miał być posag Lydji! rzekł Peyrade do ucha Corentina.
— Contenson, chodźmy, dajmy się wyspać ojczulkowi... Bywaj stary... do ju...u...tra!
— Hm, panie, rzekł Contenson do Corentina za progiem, cóż za uciesznej operacji byłby dokonał nasz stary!... Hm! wydać za mąż córkę, za cenę... Ha! ha! możnaby wykroić z tego ładną sztukę, moralną w dodatku, pod tytułem: Posag dziewczęcia.
— Co ty masz za uszy, hultaju!... rzekł Corentin. Stanowczo, natura uzbraja każdy gatunek w przymioty zależne od usług, jakich się od niego spodziewa! Społeczeństwo, to druga natura!
— To bardzo filozoficzne co pan powiada, wykrzyknął Contenson; profesor ułożyłby z tego system!
— Miej oko, odparł Corentin uśmiechając się, na wszystko co się będzie działo u barona... ale bierz rzeczy z grubsza... nie subtylizuj... Człowiek taki jak Nucingen nie może zażywać szczęścia incognito. Zresztą, my, dla których ludzie są niby talja kart, nie powinniśmy nigdy dać się im orżnąć.
— Ba! toby było tak, jakgdyby skazaniec uczynił sobie figla i uciął głowę katowi, zawołał Contenson.
— Ty znajdziesz zawsze coś wesołego, odparł Corentin, z uśmiechem który wyżłobił lekkie fałdy w jego gipsowej masce.
Sprawa wydawała się interesująca sama w sobie, niezależnie od rezultatów. Jeżeli baron nie zdradził Peyrade’a, kto mógł mieć interes w tem, aby poruszyć prefekta policji? Corentinowi chodziło o stwierdzenie, czy niema zdrajców między jego ludźmi. Kładąc się, powtarzał sobie to samo, co na swoją rękę przeżuwał Peyrade:
— Kto mógł się poskarżyć prefektowi?... Do kogo należy ta kobieta?
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/154
Ta strona została skorygowana.