blicznych. Już jesteśmy winni dyferencję bankowi du Tilleta. Żyję z dnia na dzień.
— Ratuj co możesz!
— Ha! gdybym był wiedział wcześniej! wykrzyknął Cérizet. Chybiłem fortunę.
— Ostatnie słowo!... rzekł Barker. Dyskrecja!... do tego jesteś pan zdolny, ale co jest mniej pewne, lojalność. Zobaczymy się jeszcze, dam panu w ręce majątek.
Rzuciwszy w tę plugawą duszę nadzieję która miała dłuższy czas zapewnić dyskrecję tego człowieka, Karlos, wciąż jako Barker, udał się do komornika na którego mógł liczyć, i polecił mu postarać się o wyrok przeciw Esterze.
— Wszystko będzie pokryte, rzekł do komornika, to rzecz honorowa, chcemy tylko być w porządku.
Barker kazał zastępować pannę Esterę przed trybunałem handlowym przez obrońcę, iżby wyrok był naoczny. Komornik, uproszony aby działał z zachowaniem względów, włożył do koperty akty i przyszedł osobiście zająć ruchomości Estery, przy ulicy Taitbout, gdzie go przyjęła Europa. Z chwilą, gdy raz ogłoszono przymus osobisty, Estera znalazła się jawnie pod ciężarem trzystu i kilku tysięcy franków bezspornych długów.
Karlos nie wysilał się w tem na zbytnią pomysłowość. Wodewil fałszywych długów odgrywa się w Paryżu często. Istnieją tam wice-Gobseki, wice-Gigonnety, którzy, za wynagrodzeniem, wynajmują swój udział w owym kalamburze, żartują bowiem sami z tej haniebnej sztuczki. Wszystko we Francji spełnia się ze śmiechem, nawet zbrodnie. W ten sposób, okłada się haraczem, bądź opornych krewnych, bądź namiętności, któreby skłonne były skąpić, ale które, w obliczu palącej konieczności lub mniemanej niesławy, rozwiązują sakiewkę. Maksym de Trailles[1] używał często tego środka, odświeżonego z komedyj dawnego repertuaru. Różnica
- ↑ Ojciec Goriot, Gobseck.