mi, mężczyźni nie maskują się tutaj: mężczyzna w dominie jest śmieszny. W tym szczególe ujawnia się charakter narodu. Ludzie, którzy chcą ukryć swoje szczęście, mogą być na balu Opery nie będąc tam; maski, bezwarunkowo zmuszone wejść, wychodzą corychlej. Jednem z najzabawniejszych widowisk jest ciżba, jaką, z początkiem balu, tworzy u drzwi tłum ludzi którzy się wymykają pasując się z wchodzącymi. Zatem, mężczyźni w maskach, to zazdrośni mężowie którzy przychodzą szpiegować żony, lub mężowie goniący za awanturką i unikający wzroku połowic: sytuacje jednako komiczne. Otóż, za młodym człowiekiem posuwało się, bez jego wiedzy, złowróżbne domino, krótkie i grube, toczące się niby baryłka. Bywalec Opery odgadłby pod tem dominem urzędnika, giełdziarza, bankiera, rejenta, słowem mieszczucha w pościgu za swą niewierną połową. W istocie, w towarzystwie naprawdę wykwintnem, nikt nie upędza się za owemi poniżającemi dowodami. Wiele masek pokazywało już sobie tę potworną osobistość, inne zaczepiły ją, kilku młodych ludzi strzeliło za nią drwinami; ale postawa i zachowanie się człowieka w masce zdradziły zupełną obojętność na te koncepty; szedł dokąd go wiódł piękny młodzian, jak idzie ścigany odyniec, nie troszcząc się o kule gwiżdżące mimo uszu, ani o naszczekujące psy. Mimo iż, na pierwsze wejrzenie, zabawa i obawa wdziewają tę samą liberję, dostojną czarną wenecką szatę, i że wszystko na balu Opery kłębi się razem, rozmaite koła, z jakich się składa paryskie towarzystwo, odnajdują się, poznają i śledzą wzajem. Istnieją, dla wtajemniczonych, tak ścisłe cechy, że zagmatwany bruljon interesów jest dla nich czytelny niby zajmujący romans. Wedle oceny bywalców, ten człowiek nie mógł tedy przyjść na schadzkę: nosiłby jakąś umówioną odznakę. Czyżby zemsta? Widząc że człowiek w masce sunie tuż za młodzieńcem oczekującym kogoś, ten i ów z gapiów wracał spojrzeniem do owej pięknej twarzy, którą rozkosz rozświetliła boską auereolą. Młody człowiek miał coś uroczego: im dłużej się przechadzał, tem więcej budził ciekawości. Wszystko
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.