Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/183

Ta strona została skorygowana.

— Tak, moje dziecko, będziesz mogła wrócić do Valenciennes... Masz, czytaj.
I podał jej wczorajszy dziennik, pokazując palcem następujący artykuł:
TOULON. — Wczoraj odbyło się stracenie Jana Franciszka Durut... Od rana, garnizon, etc.
Prudencja upuściła dziennik; nogi ugięły się pod nią: odzyskiwała życie, nie czuła bowiem, jak mówiła, smaku chleba od czasu groźby Duruta.
— Widzisz, dotrzymałem słowa. Trzeba było czterech lat, aby strącić głowę Duruta wciągając go w pułapkę... Otóż, dokończ tu mego dzieła a zostaniesz panią sklepiku w rodzinnem miasteczku, właścicielką dwudziestu tysięcy i żoną Paccarda, któremu pozwalam, jako emeryturę, wstąpić na drogę cnoty...
Europa podjęła dziennik i odczytała błyszczącemi oczami wszystkie szczegóły, jakie, od dwudziestu lat, dzienniki podają niestrudzenie o egzekucjach: imponujące widowisko, kapelan który nawrócił pacjenta, stary zbrodniarz który ma kazanie do kolegów, artylerja nastawia działa, galernicy klękają; wkońcu banalne refleksje, nic nie zmieniające w systemie galer, gdzie kłębi się ośmnaście tysięcy zbrodni!
— Trzeba ściągnąć z powrotem Azję, rzekł Karlos.
Azja zbliżyła się, nie rozumiejąc pantominy Europy.
— Aby ją umieścić tu jako kucharkę, zaczniesz od tego iż podacie baronowi obiad taki jakiego w życiu nie jadł; następnie powiesz mu, że Azja przegrała wszystko i wróciła do służby. Obejdziemy się bez strzelca: Paccard będzie stangretem, stangreci nie opuszczają kozła, gdzie są niedostępni; mniej będzie mu groziło szpiegostwo. Pani każe mu nosić pudrowaną perukę, trójgraniasty kapelusz z galonem, to go zmieni: ucharakteryzuję go zresztą.
— Będziemy mieli służbę? rzekła Azja patrząc z pod oka.
— Samych uczciwych ludzi, odparł Karlos.