Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/188

Ta strona została skorygowana.

wych, czyż to nie to samo, co chcieć rozczulić w zimie wilki ukraińskie?
— Biedny człowiek! odparł agent giełdowy, tak dalece nie przewidywał tego końca, że urządził pałacyk dla swej kochanki; wydał pięćdziesiąt tysięcy na dekorację, na meble. Tak kochał nieborak panią du Val-Noble!... Biedna kobieta musi opuścić to wszystko... Wszystko niezapłacone.
Topsze! topsze! rzekł sobie Nucingen, oto okazja odbicia moich strat z tej nocy... — Nie zapłacił? spytał.
— Ba! odparł agent, któryż dostawca byłby takim gburem, aby nie zakredytować Jakóbowi Falleix? Zdaje się, że jest tam i piwniczka, prima! Nawiasem mówiąc, dom jest do sprzedania, miał zamiar go kupić. Najem na jego nazwisko. Cóż za głupstwo! Srebro, meble, wina, powóz, konie, wszystko to wejdzie do masy, a cóż wierzycielom dostanie się z tego?
— Przyjdź pan jutro, rzekł Nucingen, obejrzę to wszystko, i jeżeli nie ogłoszą upadłości, jeżeli rzecz ułoży się zgodnie, upoważnię pana abyś ofiarował racjonalną cenę za to urządzenie, przejmując najem...
— Toby się dało doskonale ułożyć. Niech pan idzie tam dziś rano, zastanie pan jednego ze wspólników Falleixa z dostawcami którzy chcieliby zapewnić sobie pierwszeństwo; ale ta Val-Noble ma w ręku ich rachunki na imię Falleixa.
Baron posłał natychmiast jednego z urzędników do rejenta. Jakób Falleix wspominał mu o tym domu, którego wartość sięgała najwyżej sześćdziesięciu tysięcy: otóż, baron chciał się stać bezzwłocznie właścicielem, aby zyskać udział w likwidacji tytułem czynszów.
Kasjer (uczciwy człeczyna!) przyszedł dowiedzieć się czy jego pan traci co na bankructwie Falleixa.
— Przeciwnie, mój dobry Wolfgangu, odbiję na niem sto tysięcy franków.
— A to jak?