Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przyjmuję je tak, jak pan mi je składa, odparł Lucjan, chyląc się przed margrabiną z nieskończonym wdziękiem.
— Arogant! rzekł półgłosem hrabia do pani d’Espard; udało mu się wkońcu zdobyć przodków.
— U młodych ludzi, arogancja, kiedy odnosi się do kobiet, oznacza prawie zawsze jakąś wysoką protekcję płci żeńskiej; między mężczyznami bowiem jest ona wyrazem braku powodzenia. Toteż, radabym wiedzieć, która z naszych przyjaciółek wzięła tego pięknego ptaszka pod opiekę; może miałabym sposobność ubawić się dziś wieczór. Anonim, który dostałam, to z pewnością złośliwość ukuta przez jakąś rywalkę, bo jest tam mowa o tym młodym człowieku. Ktoś musiał mu podyktować jego impertynecje: niech go pan śledzi. Poproszę księcia de Navarreins aby mi podał rękę, odnajdzie mnie pan bez trudu.
W chwili gdy pani d’Espard miała podejść do swego krewnego, tajemnicza maska wsunęła się między nią a księcia, aby jej szepnąć do ucha:
— Lucjan kocha panią, to on jest autorem bileciku, prefekt jest jego najzawziętszym wrogiem, czyż mógł być szczery w jego obecności?
Nieznajomy oddalił się, wydając panią d’Espard na pastwę podwójnego zdumienia. Margrabina nie znała nikogo w świecie ktoby mógł odgrywać rolę tej maski, ulękła się pułapki; cofnęła się, aby usiąść na uboczu. Hrabia Sykstus du Châtelet, któremu Lucjan obciął jego ambitne du z naciskiem trącącym długo marzoną zemstą, posuwał się zdala za świetnym dandysem i spotkał niebawem człowieka, przed którym mógł się wywnętrzyć.
— I cóż, Rastignac, widziałeś Lucjana? przywdział nową skórę.
— Gdybym był równie ładnym chłopcem, byłbym jeszcze bogatszy od niego, odparł młody elegant lekkim, ale sprytnym tonem, w którym mieściła się atycka sól ironji.