— Mego domu! powtórzył radośnie baron. Przyjmujesz więc?...
— Ależ tak, tysiąc razy tak, rzekła patrząc nań z uśmiechem.
Biedny rozpruwacz giełdowy ujął rękę Estery i położył ją sobie na sercu:
— Patrz jak bije... od jednego czulszego słowa!...
I zaprowadził swoją boginię (pokinię) do sypialni.
— Och! pani, rzekła Eugenja, ja nie mogę tu zostać! Człowiek zanadto ma ochotę położyć się do łóżka.
— A teraz, rzekła Estera, należy się coś odemnie czarodziejowi, który działa takie cuda. Słuchaj, mamucie, po obiedzie pójdziemy razem do teatru. Mam szaloną ochotę na jakieś widowisko.
Od pięciu lat Estera nie była w teatrze. Cały Paryż tłoczył się wówczas do Porte-Saint-Martin, aby zobaczyć jedną z owych sztuk, którym potęga aktorów użycza pozoru prawdy; Ryszarda Darlington. Jak wszystkie pierwotne natury, Estera w równym stopniu lubiła odczuwać dreszcz strachu, co poddawać się łzom tkliwości.
— Pójdziemy zobaczyć Fryderyka Lemaître, rzekła, ubóstwiam go.
— To straszny dramat, rzekł Nucingen, przestraszony nieco nagłą perspektywą publicznego afiszowania się.
Baron posłał służącego po lożę na proscenium pierwszego piętra. Nowa oryginalność paryska. Choćby ten teatr był niewiedzieć jak przepełniony, zawsze można, bodaj na dziesięć minut przed podniesieniem kurtyny, dostać lożę na proscenium. Dyrektor teatru zatrzymuje ją dla siebie, o ile się nie zgłosi jakaś namiętność à la Nucingen. Loża ta jest, jak nowalja Cheveta, podatkiem, którym się okłada kaprysy paryskiego Olimpu.
Niema potrzeby mówić o serwisach. Nucingen spiętrzył trzy serwisy: mały, średni, i duży. Deserowe nakrycie wielkiego serwisu było całe — półmiski i talerze — z rzeźbionego złoconego srebra. Aby nie miażdżyć zbyt widocznie stołu wartością metalu, bankier
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/215
Ta strona została skorygowana.