przydał do wszystkich tych serwisów cudownie delikatną porcelanę, która kosztowała więcej niż srebro. Co do bielizny stołowej, płótna Saksonji, Anglji, Flandrji i Francji rywalizowały doskonałością deseni.
Przy obiedzie, na barona przyszła kolej zdumienia, skoro skosztował kuchni Azji.
— Rozumiem, rzekł, dlaczego nazywasz ją Azją: to kuchnia azjatycka.
— A! zaczynam wierzyć że mnie kocha, rzekła Ester do Europy, powiedział coś, co jest podobne do dowcipu.
Kuchnia była zaprawna korzeniami w sposób zdolny przyprawić o niestrawność barona, iżby wcześniej zabrał się do domu; to było wszystko, co, w zakresie przyjemności, wyniósł z tego pierwszego sam na sam. W teatrze, musiał pić niezliczoną obfitość wody z cukrem, zostawiając Esterę w antraktach samą. Zdarzeniem tak łatwem do przewidzenia że nie można go nazwać trafem, Tulja, Marjeta i pani Val-Noble znalazły się tego dnia w teatrze. Otóż, istota tej urody co Estera, ubrana jak Estera, nie mogła błyszczeć bezkarnie na proscenium Porte-Saint-Martin. Od drugiego aktu, wybuchła w loży tancerek istna rewolucja, wywołana stwierdzeniem tożsamości pięknej nieznajomej z Drętwą.
— A to!... skąd ona się bierze? rzekła Marjeta do pani Val-Noble, myślałam że się utopiła...
— Czy to ona? Wydaje mi się trzydzieści siedem razy młodsza i piękniejsza niż przed sześciu laty.
— Zakonserwowała się może, jak pani d’Espard i pani Zajączek, w lodzie, rzekł hrabia de Brambourg który towarzyszył trzem kobietom. — Czy to nie ten szczur, któregoście mi chciały przysłać[1] dla uporania się z wujaszkiem? rzekł, zwracając się do Tulji.
- ↑ Kawalerskie gospodarstwo.