— Właśnie, odparła tancerka. Du Bruel, idźże do krzeseł zobaczyć czy to ona.
— Ależ się nosi! wykrzyknęła pani du Val-Noble niewybredną gwarą ulicy.
— Och! wykrzyknął hrabia de Brambourg, ma prawo, jest z moim przyjacielem, baronem de Nucingen. Idę do nich.
— Czyżby to była ta mniemana Joanna d’Arc, która podbiła Nucingena i którą piłują nas od trzech miesięcy?... rzekła Marjeta.
— Dobry wieczór, drogi baronie, rzekł Filip Bridau, wchodząc do loży Nucingena. Jesteś zatem małżonkiem panny Estery?... Pani, mam zaszczyt się przedstawić, jestem owym biednym oficerem, którego miałaś niegdyś ratować ze srogich opałów, w Issoudun... Filip Bridau...
— Nie mam przyjemności, rzekła Estera kierując lornetkę na salę.
— Pani, zauważył baron, nie nazywa się już poprostu Ester; zwie się bani te Żamby (Champy), od mająteczku który jej kupiłem...
— O ile pan postępuje sobie jak gentleman, rzekł hrabia, towarzyszki moje twierdzą iż pani de Champy zanadto się nosi... — Jeżeli pani nie chce mnie sobie przypomnieć, raczysz może poznać Marjetę, Tulję, panią du Val-Noble, dodał parwenjusz, który księciu de Maufrigneuse zawdzięczał stanowisko przy osobie następcy tronu.
— Jeżeli te panie będą miłe dla mnie, mogą być pewne wzajemnej życzliwości, odparła sucho pani de Champy.
— Ba! właśnie mówiły o pani jaknajlepiej, nazywają panią Joanną d’Arc.
— Zatem, jeśli te damy chcą jej dotrzymać towarzystwa, rzekł Nucingen, zostawię panią samą, bo za wiele jadłem. Powóz i służba zajadą po panią... — Djablica ta Azja!
— Pierwszy raz, i zostawia mnie pan! rzekła Ester. Ej, baronie, trzeba umieć mężnie zginąć na posterunku. Potrzebuję męż-
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/217
Ta strona została skorygowana.