Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/233

Ta strona została skorygowana.

do kroćset, dzisiejsi agenci nie gorsi są od starej gwardji pana Lenoir!
— Wyrzec się? odparł głośno Peyrade. Będę czekał rozkazów pana prefekta... Ale, jeżeli pan chce wstąpić, jesteśmy przed hotelem.
— Skąd pan bierze fundusze? spytał nagle Karlos z przenikliwem spojrzeniem.
— Mam przyjaciela...
— Opowie to pan, odparł Karlos, sędziemu śledczemu...
Ta zuchwała scena była, ze strony Karlosa, wynikiem jednej z kombinacyj nadzwyczaj prostych, ale zdolnych urodzić się jedynie w głowie człowieka tej miary. Wyprawił, wcześnie rano, Lucjana do hrabiny de Sérizy. Lucjan poprosił prywatnego sekretarza hrabiego, aby w imieniu hrabiego postarał się uzyskać u prefekta wskazówki co do agenta użytego przez barona de Nucingen. Sekretarz wrócił z notatką skopjowaną z rejestrów prefektury.
Zatrudniony w policji od 1779, a przybyły z Awinionu do Paryża dwa lata wprzódy.
Bez majątku, lichego prowadzenia, posiadający tajemnice Stanu.
Zamieszkały przy ulicy des Moineaux, pod nazwiskiem Canquoëlle. Jestto nazwa mająteczku, w którym żyje jego rodzina, w departamencie Vaucluse, rodzina zresztą szanowna.
Niedawno pytał się o niego jeden z jego stryjecznych wnuków, imieniem Teodozjusz de la Peyrade (patrz raport agenta, nr. 37 aktów).
— To musi być ten Anglik, któremu Contenson służy za mulata, wykrzyknął Karlos, kiedy Lucjan przyniósł mu, oprócz notatki, ustne szczegóły.
W trzy godziny, człowiek ten, obdarzony energją wodza, znalazł w Paccardzie niewinnego wspólnika zdolnego odegrać rolę żandarma po cywilnemu, sam zaś przebrał się za oficera pokoju.