Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/249

Ta strona została skorygowana.

anonim ma słuszność, co ci na nim zależy? Wyprawisz Klotyldę w podróż, z moją synową Magdaleną, która wybiera się do Włoch...
— Ratujesz mnie z kłopotu! i nie wiem jeszcze, czy mam ci dziękować...
— Czekajmyż wydarzeń.
— Aha! wykrzyknął książę de Grandlieu, jak nazwisko tego pana? Trzeba powiedzieć Derville‘owi... Przyszlij mi go jutro koło czwartej, ściągnę Derville‘a, niech się porozumieją z sobą.
— Prawdziwe jego miano, rzekł były minister, jest, zdaje mi się, Corentin... (zapewne nigdy nie słyszałeś tego nazwiska), ale do ciebie przyjdzie opancerzony swem nazwiskiem ministerjalnem. Każe się wołać pan de Saint coś... Aha! Saint-Yves! Sainte-Valère, jedno albo drugie. — Możesz mu zaufać, Ludwik XVIII polegał na nim w zupełności.
Po tej naradzie, marszałek otrzymał rozkaz zamknięcia drzwi panu de Rubempré, co też wykonano.
Lucjan przechadzał się po foyer włoskiego teatru jak pijany. Rozumiał, że stanie się bajką całego Paryża. Miał w księciu de Rhétoré jednego z owych nieubłaganych wrogów, do których trzeba się uśmiechać nie mogąc się zemścić, pociski ich bowiem zgodne są z prawidłami świata. Książę de Rhétoré wiedział, jaka scena rozegrała się przed bramą pałacu Grandlieu. Lucjan czuł potrzebę powiadomienia o tej nagłej klęsce swego tajnego doradcy, lękał się jednak narazić udając się do Estery, gdzie mógł zastać gości. Zapomniał, że Estera jest już w teatrze, tak dalece myśli mąciły mu się w głowie. Wśród tylu wzruszeń, trzeba mu było rozmawiać z Rastignakiem, który, nie wiedząc nic o katastrofie, winszował mu bliskiego małżeństwa. W tej chwili ukazał się Nucingen i rzekł z uśmiechem do Lucjana:
— Czy chce mi pan zrobić tę przyjemność aby odwiedzić panią de Champy, która pragnie go osobiście zaprosić na inaugurację naszego pałacyku...