miar zaś nieszczęścia, książę de Rhétoré, jeden ze świadków mego afrontu, jest u niej.
W istocie, w tej samej chwili, książę de Rhétoré igrał z boleścią pani de Sérizy.
— Widzi pani Lucjana paradującego w loży panny Estery? mówił młody książę, pokazując lożę. Pani się nim interesuje; powinnaby mu pani zwrócić uwagę, że tego się nie robi. Można być u tej panienki na kolacji, można nawet... ale doprawdy nie dziwię się, że księstwo Grandlieu tak ostygli dla tego chłopca: byłem świadkiem, jak go odprawiono od drzwi...
— Te dziewczyny są bardzo niebezpieczne! rzekła pani de Sérizy, która wycelowała lornetkę na lożę Estery.
— Tak, rzekł książę, zarówno przez swoje wpływy jak i przez swoje zachcenia...
— Zrujnują go! rzekła pani de Sérizy; są, jak mi mówiono, równie kosztowne kiedy się je ma gratis, co kiedy się je płaci.
— Nie dla niego!... odparł młody książę, udając zdziwienie. Nietylko że go nie kosztują, ale jeszczeby dołożyły w potrzebie, upędzają się wszystkie za nim.
Usta hrabiny zadrgały nerwowym skurczem, którego nie można było zaliczyć do kategorji uśmiechów.
— A więc, rzekła Estera, przyjdź o północy. Przyprowadź Blondeta i Rastignaka. Niech będą przynajmniej dwie osoby zabawne, a razem nie więcej niż dziewięć.
— Trzebaby koniecznie posłać po Europę pod pozorem uprzedzenia Azji: powiesz jej, co mi się zdarzyło, słowem niech Karlos wie o wszystkiem, zanim będzie miał nababa w saku.
— Bądź spokojny, rzekła Estera.
Tak więc, Peyrade miał się prawdopodobnie znaleźć pod jednym dachem ze swym przeciwnikiem. Tygrys wchodził do klatki lwa i to lwa w otoczeniu swych straży.
Kiedy Lucjan wrócił do loży, pani de Sérizy, miast obrócić głowę, uśmiechnąć się i wskazać mu miejsce obok siebie, udała że
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/251
Ta strona została skorygowana.