Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/295

Ta strona została skorygowana.

— Ta śmierć szybko narobiła rozgłosu, zauważył Collin.
— Patrz! Europa i Paccard nie zjawili się, boję się czy nie zdmuchnęli siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy, rzekła Azja.
— A! kanalje!... rzekł Ołży-Śmierć. Swojemi drobnemi świństewkami gubią nas!...
Sprawiedliwość ludzka i sprawiedliwość paryska, to znaczy najbardziej podejrzliwa, sprytna, zręczna, najlepiej poinformowana ze wszystkich na świecie, zanadto sprytna nawet, nieustannie bowiem interpretuje prawo, ściągnęła wreszcie rękę na kierowników tej straszliwej intrygi. Baron de Nucingen, zgadując śmierć z otrucia i nie znajdując siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy, pomyślał że jedna z owych wstrętnych figur które mu były tak niemiłe, Paccard albo Europa, była winna zbrodni! W pierwszej wściekłości, pobiegł na policję. Było to uderzenie dzwonu, które zwołało wszystkie numery Corentina. Prefektura, trybunał, komisarz policji, sędzia pokoju, sędzia śledczy, wszystko znalazło się na nogach. O dziewiątej wieczór, trzej lekarze dokonali autopsji biednej Ester, i zaczęło się przetrząsanie domu! Ołży-Śmierć, uprzedzony przez Azję, wykrzyknął:
— Nie wiedzą że tu jestem, mogę się ulotnić.
Wydobył się po ramie okna ze swego poddasza i z nieporównaną zwinnością znalazł się na dachu, skąd zaczął się rozpatrywać z zimną krwią godną pobijacza dachów.
— Dobrze! rzekł, spostrzegając, o pięć domów dalej, przy ulicy Provence, ogród: jestem ocalony.
— Tuś mi, Ołży-Śmierć! wykrzyknął nagle Contenson, wychodząc z za komina. Wytłumaczysz panu Camusot, co za mszę odprawiasz na dachu, księże, a zwłaszcza czemu uciekasz...
— Chodźmy do Hiszpanji przez twoje poddasze, odparł Contenson.
Fałszywy Hiszpan udał że ustępuje, ale wsparłszy się na