Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

— Och! Kościół umie wybierać swoich lewitów; co to będzie za cacy-sekretarzyk ambasady, rzekł des Lupeaulx.
— Tem bardziej, podjął Rastignac, że Lucjan to człowiek z talentem; mieliście panowie tego niejeden dowód, dodał spoglądając na Finota, Blondeta i Lousteau.
— Ba, chłopak ma warunki aby zajść daleko, rzekł Lousteau który pękał od zazdrości; tem bardziej, że posiada to, co nazywamy brakiem przesądów...
— Tyś go wychował, rzekł Vernou.
— Zatem, rzekł Bixiou spoglądając na des Lueaulx, odwołuję się do wspomnień pana generalnego sekretarza i referendarza, ta maska to Drętwa, zakładam się o kolację..
— Trzymam zakład, rzekł du Chêtelet, żądny dowiedzenia się prawdy.
— Dalej, des Lupeaulx, rzekł Finot, spróbuj pan poznać po uszkach swego dawnego szczura.
— Niema potrzeby popełniać zbrodni obrazy maskarady, odparł Bixiou; Drętwa i Lucjan wrócą ku nam, podejmuję się wówczas dowieść, że to ona.
— Przyjaciel Lucjan wypłynął tedy na wierzch? rzekł Natan, który przyłączył się do grupy; sądziłem, że zagrzebie się w Angulemszczyźnie na resztę dni. Czy odkrył jaki sekret na Anglików?
— Zrobił to, czego ty nie zrobisz tak rychło, odparł Rastignac: zapłacił długi.
Gruba maska skinęła z uznaniem głową.
— Statkując się w tym wieku, człowiek wstępuje na niebezpieczną drogę, traci zuchwalstwo, robi się rentierem, rzekł Natan.
— Och! Lucjan zawsze zostanie wielkim panem, zawsze będzie miał owo coś, co go będzie wznosiło ponad wielu ludzi rzekomo niepospolitych, odparł Rastignac.
W tej chwili, dziennikarze, dandysi, próżniacy, wszyscy przyglądali się rozkosznemu przedmiotowi swego zakładu, jak handlarze koniowi na sprzedaż. Ci sędziowie, postarzali w paryskiej de-