którą Lucjan kocha, ma prawo do ich szacunku, jak prawdziwy chrześcijanin ubóstwia błoto, w którem przypadkowo odbija się boskie światło. Przybyłem tu, aby być narzędziem dobroczynnej myśli; ale, gdybym cię zastał do szczętu skażoną, zbrojną bezwstydem, chytrością, zepsutą do szpiku, głuchą na wołanie skruchy, wydałbym cię ich gniewowi. Owo tak trudne do otrzymania wyzwolenie, które policja, w interesie samego społeczeństwa, słusznie tak odwleka a którego pożądałaś przed chwilą z żarem prawdziwej skruchy, oto jest, rzekł ksiądz dobywając z za pasa urzędowy papier. Dowiedziano się o tobie wczoraj, dokument datowany jest dzisiaj: widzisz, jak potężni są ludzie, którzy opiekują się Lucjanem.
Na widok tego dokumentu, wstrząsnęło Esterę konwulsyjne drżenie, jakie ogarnia na widok niespodzianego szczęścia. Na ustach jej pojawił się zastygły uśmiech, podobny do uśmiechu szaleńców. Ksiądz zatrzymał się, popatrzył na to dziecko, aby zbadać, czy, pozbawiona okropnej siły, jaką ludzie zepsuci czerpią we własnem zepsuciu, i wróciwszy do swej wątłej i delikatnej natury, oprze się tylu wrażeniom. Gdyby wciąż jeszcze była kłamliwą kurtyzaną, Estera grałaby komedję; ale, stawszy się z powrotem niewinną i szczerą, mogła umrzeć, jak ślepiec po operacji może nanowo postradać wzrok, uderzony zbyt jasnem światłem. Ksiądz ujrzał tedy, w jednem mgnieniu oka, naturę ludzką odsłonioną do dna, ale zachował straszliwy niewzruszony spokój: był niby szczyt alpejski, zimny, biały i bliski nieba, niezmienny i niebotyczny, o ścianach z granitu, a mimo to dobroczynny. Prostytutki, są to istoty niezmiernie pobudliwe, które, bez racji, od najupartszej nieufności przechodzą do bezwzględnego zaufania. Są one, pod tym względem, poniżej zwierzęcia. Krańcowe we wszystkiem, w swej radości, rozpaczy, religji, bezbożności, wszystkie prawie skończyłyby szaleństwem, gdyby śmiertelność, która jest ich udziałem, nie dziesiątkowała ich i gdyby szczęśliwe wypadki nie wynosiły pewnej ich liczby ponad bagno w którem żyją. Aby zajrzeć aż do dna
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.