Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

dzę urocznego działania na wszystkich, kobieta bowiem zawsze rzuca urok na kogoś. Oczy ich zachowują niewątpliwie coś z bezkresu na jaki patrzyły. Czyżby, w swej przezorności, natura uzbroiła ich siatkówkę jakąś warstwą odbijającą blask, aby mogła wytrzymać migotanie piasku, potoki słońca i rozpalony kobalt eteru? lub też czy istoty ludzkie przejmują, jak inne stworzenia, coś ze środowiska, oraz zachowują przez wieki czerpane zeń właściwości? To rozwiązanie problemu ras mieści się może w samem pytaniu. Instynkt, to są żyjące fakty, których przyczyna tkwi w konieczności. Gatunki zwierzęce są wynikiem tych instynktów. Aby się przekonać o tej prawdzie, wystarczy przenieść na gromady ludzkie świeże spostrzeżenia, dokonane na hiszpańskich i angielskich baranach: w równinach, gdzie trawa jest obfita, idą skupione, rozpraszają się natomiast w górach, gdzie trawa jest skąpa. Wyrwijcie te barany z ich otoczenia, przenieście je do Szwajcarji lub Francji: baran górski będzie się pasł oddzielnie, mimo że na łące równej i obfitej; barany z równi będą się pasły gromadnie, mimo że na wyżach alpejskich. Zaledwie szereg generacji zdoła przekształcić nabyte i przekazane potomstwu instynkty. Po setkach lat, duch górski ujawni się w opornem jagnięciu, jak, po tysiącu ośmiuset latach wygnania, Wschód błyszczał w oczach Estery. Spojrzenie to nie miażdżyło straszliwem urzeczeniem; promieniowało łagodnem ciepłem, roztkliwiało nie przejmując lękiem, ale najtwardsza wola topniała pod jego płomieniem. Estera zwyciężyła nienawiść, wprawiła w osłupienie paryskich rozpustników; to spojrzenie wreszcie, oraz miękka i delikatna skóra, zjednały jej przydomek, który omal nie popchnął jej do grobu. Wszystko w niej znamionowało Peri gorących piasków. Czoło miała silnie sklepione, dumne. Nos, jak u Arabów, cienki, delikatny, o owalnych nozdrzach, z lekko odwiniętymi brzegami. Czerwone i świeże usta były niby róża bez skazy: orgje nie zostawiły na nich śladów. Broda, modelowana tak jakgdyby rozkochany rzeźbiarz wypolerował jej kontur, miała białość mleka. Jedyna rzecz, której nie mogła ukryć, zdradzała spa-